Kawa z Olecka

2014-11-10 12:17:05(ost. akt: 2014-11-10 18:55:03)

Autor zdjęcia: AM

Jedna z pań (70 lat) wyszła z zajęć szybciej, gdyż spieszyła się do kościoła. Chce zmienić wyznanie z prawosławnego na katolickie. Siostra Bernadetta przygotowuje ją do tego. Dzisiaj będzie uczyła spowiedzi.
Poniedziałek, 3 listopada 2014 r.
W tym tygodniu dzieci w Rosji mają ferie semestralne i nie chodzą do szkoły. Ale zajęcia języka polskiego się odbywają. Rok szkolny dzieli się na cztery semestry. Po każdym z nich wystawiane są oceny śródroczne.

W grupie dla zaawansowanych (dorośli) uczniowie załatwiali sprawy w urzędzie miejskim, skarbowym, pocztowym, pracy i celnym. Mieli pełne ręce roboty, w tym papierkowej - wszystko na wariackich papierach, ale zdążyli się z nią uporać do godziny 20.

Jedna z pań (70 lat) wyszła z zajęć szybciej, gdyż spieszyła się do kościoła. Chce zmienić wyznanie z prawosławnego na katolickie. Siostra Bernadetta przygotowuje ją do tego. Dzisiaj będzie uczyła spowiedzi.

Galinę i Marinę przygotowuję do konkursu recytatorskiego w Irkucku. Pracujemy nad utworami Jana Brzechwy, Marii Konopnickiej i Adama Asnyka. Pan Walenty przygotowuje się sam. Po polsku mówi znakomicie.
Podoba mi się rosyjski sposób powitania (po dłuższym niewidzeniu się) – mocne, czułe objęcia, przytrzymywanie się rękami za ramiona, pocałunek w policzki i uśmiech. Takie powitanie wyraża szacunek i sympatię.

W domu jest bardzo ciepło. Pranie szybko wysycha. Buriat mieszkający nade mną ma koty. Słyszałem je.

Jutro w Rosji obchodzone będzie jedno z najważniejszych świąt państwowych – Dzień Jedności Narodowej w rocznicę upamiętniającą wyzwolenie Moskwy spod polskich rządów w 1612 r. Rosja odzyskała wówczas niepodległość. W tym samym dniu prawosławni obchodzą święto Ikony Matki Boskiej Kazańskiej, której obraz utożsamiany jest z wyzwoleniem ojczyzny.

Wtorek, 4 listopada 2014 r.
W całej Rosji od obwodu kaliningradzkiego po Władywostok i Czukotkę dzisiejszy dzień jest wolny od pracy. Wszyscy świętują. Niektórzy będą mieć wolne do przyszłego poniedziałku.
Rano zadzwonił do mnie ks. Adam i zaproponował wyjazd nad jezioro Bajkał. Z bólem serca musiałem odmówić, dlatego że miałem dzisiaj zajęcia (pomimo święta), których z zasady nie przekładam. Umówiliśmy się, że zawsze w niedzielę po mszy będziemy się konsultować w sprawie wspólnych „wypadów”. Ja mam wolne tylko niedziele, a ksiądz wtorki (mszę odprawia z rana), więc wspólnych wyjazdów będzie z pewnością niewiele.

Środa, 5 listopada 2014 r.
Dzwoniła pani z partii komunistycznej i zapraszała na piątek, 7 listopada na mityng w związku z obchodami 97. rocznicy Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej.
Pani Maria wróciła z Polski i przywiozła resztę prezentów z Olecka. Dziękuję za osobisty prezent-niespodziankę, … wiecie co lubię … kawa jest wyśmienita, wszystko pasuje. To się nazywa mieć przyjaciół! Kłaniam się Wam nisko.

Zajęcia minęły niespodziewanie szybko. Dzisiaj rozmawialiśmy na temat polskich noblistów: Lecha Wałęsy, Henryka Sienkiewicza, Marii Skłodowskiej-Curie, Władysława Reymonta, Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza. Nazwiska te są znane nie tylko miejscowym Polakom, ale także Rosjanom i Buriatom.

Od mojego przyjazdu na Syberię nie oglądałem jeszcze telewizji. Ani razu nie spojrzałem w szklany ekran. Nie mam czasu i … chęci. Wolę komputer, bez którego nie wyobrażam sobie pracy i słuchanie muzyki – od utworów Chopina, przez melodie rosyjskie po piosenki Dżemu (właśnie teraz słucham „Modlitwy”). Z generalnego punktu widzenia muzyka może wprowadzać w doskonały nastrój i relaksować, albo męczyć. Mnie zawsze relaksuje. Nie lubię cichych chwil ani dni. Ale słucham „Ciszy” Joanny Komorowskiej.

Przed chwilą zakończyliśmy z panem Krzysiem sprawdzanie połączenia internetowego Ułan Ude-Olecko (przygotowujemy się do telekonferencji, która będzie miała miejsce 11 listopada o godzinie 11.00). Obraz znakomity, dźwięk bardzo dobry. Widziałem scenę domu kultury i siebie, czyli wszystko działa.
Za oknem śnieg i -10°C.

Czwartek, 6 listopada 2014 r.
Chleb, który zawsze kupuję podrożał o 1 rubel. W „Titanie” kupiłem opieńki w słoiku i oczywiście pielmieni. Taniej jest samodzielnie przygotowywać jedzenie, a szczególnie obiady niż chodzić do jadłodajni.

Stopniowo przyzwyczajam się do mrozu. Na razie jest on słaby. W dzień było tylko -6°C. W nocy temperatura znacznie się obniża.
Nie pójdę jutro na mityng organizowany przez komunistów. W tym czasie mam próbę przedstawienia „Złota kaczka” i po niej zajęcia z Zosią.

Piątek, 7 listopada 2014 r.
Wpłynęła kolejna wpłata na organizację spotkania bożonarodzeniowego dla Polonii w Ułan Ude (ze Szkoły Podstawowej w Gąskach k/Olecka).
Zadzwoniła pani Albina (pracuje w teatrze) z propozycją zakupu przeze mnie biletu na koncert Aleksandra Malinina, popularnego rosyjskiego piosenkarza. Bilet kosztuje 2300 rubli (166 zł). Zastanawiam się. Do poniedziałku mam dać odpowiedź.

„Złota kaczka” nabiera rumieńców. Aktorzy się starają i znają już połowę tekstu na pamięć. Jestem zadowolony także z improwizacji – 4 razy będą się wczuwać w przechodniów warszawskich ulic.
Zosia cierpliwie uczyła się o rodzinie, a Aleksander pięknie czytał polskie imiona. Na zajęcia do Domu Przyjaźni Narodów poszedłem bez czapki i żałowałem, bo mróz szczypał w uszy i zaborczo kładł się na twarz, a było tylko -10°C. Po raz pierwszy na lekcję przyszła pani Tatiana. Pomimo że nigdy wcześniej nie zetknęła się z językiem polskim, w tym pisanym nieźle sobie poradziła.

Sobota, 8 listopada 2014 r.
Wpłynęła kolejna wpłata na organizację spotkania bożonarodzeniowego dla Polonii w Ułan Ude (z miejscowości Sedranki k/Olecka).
Pogoda piękna, słonecznie chociaż mroźnie.
Zajęcia prowadziłem od godziny 10. do 21. Frekwencja była różna. W czterech grupach młodzieżowych stuprocentowa, w grupie dorosłych 70%. Mam kolejnego nowego ucznia. Super! Cieszę się z każdej osoby, która przychodzi do Domu Polskiego i chce poznawać wszystko co jest związane z Polską.
Nie mam planów na jutro z wyjątkiem pójścia do kościoła i do bani. Mam mnóstwo pracy i muszę ze wszystkim zdążyć, uporać się. Lubię wyzwania i „zawrót głowy”.

Andrzej Malinowski (notatka nr 29)

Andrzeja Malinowski
z Judzik koło Olecka to znany podróżnik, który tym razem wyruszył do Buriacji (Federacja Rosyjska), aby wspomagać działalność polonijną, uczyć języka polskiego, historii i geografii Polski oraz podtrzymywać wśród miejscowych Polaków poczucie tożsamości z ojczyzną przodków.

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Buriacja

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mnie tam nie było, Ale moi bliscy byli (w słu #1540304 | 213.158.*.* 10 lis 2014 17:38

    No nie wiem co napisać. ładny tekst... Może się odezwę.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5