Wyciągnąć dłonie pamięci do przeszłości, czyli poezja w Olecku

2016-11-25 22:36:49(ost. akt: 2016-11-25 22:43:28)

Autor zdjęcia: Ewa Omilian

24 listopada Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna w Olecku gościła Janinę Osewską i Marka Czuku. Podczas spotkania autorskiego zapoznaliśmy się z ich twórczością poetycką.
Poznali się w Academia Europaea Sarbieviana. Ona - delikatna, ciepła kobieta, regionoznawca, z zamiłowania fotograf. On – realista, lubujący się w fizyce i chemii.

Choć pozornie tak różni, to znaleźli wspólne zainteresowania, będące ich łącznikiem z ludźmi i światem, czyli Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, do którego należą.

Poeci zaprosili nas do świata swego dzieciństwa, kojarzącego się im obojgu z najszczęśliwszymi czasami, z beztroską, miłością, z czasem, gdy problemy praktycznie nie istniały, a wokół rozprzestrzeniał się zapach malin i tak rzadko wówczas dostępnych pomarańczy.

Czas dzieciństwa to z pewnością najcieplejszy okres w życiu nie tylko naszych gości, ale i większości z nas, a przypomniały o tym czytane podczas spotkania wiersze. Przewijał się w nich często również wątek przyrody i miłości.

Janina Osewska przeprowadziła nas „przez ciszę kwietnych łąk”, czując zapach jagód, ukazując przeszłość jako ratunek i oderwanie się od współczesnego brutalnego świata. Autorka maluje słowem, jej wiersze porównane zostały do firanek, za którymi kolejno wysnuwa się coś nowego.

Z kolei wiersze Marka Czuku są prostsze, mniej w nich metafor czy porównań. Jednakowoż i w stworzonych przez niego wersach nieustannie „buzuje” miłość do bliskich, wraca myślami do najszczęśliwszego okresu dzieciństwa, zaś wydarzenia z przeszłości zatytułowane kolejnymi datami przedstawiają te bardziej i te mniej wesołe wydarzenia z lat młodości.

Tu życie miesza się ze śmiercią, zaś smutek przeplata z miłością – w tym samym roku, w którym zmarła prababcia autora, urodziła się jego żona.

Wiersze obojga naszych gości były jak książka, z której dane nam było wyczytać ich historię i przeżycia, mogliśmy zobaczyć miejsca, w których byli. Ich poezja stała się otwartym oknem, dzięki któremu zobaczyliśmy i uświadomiliśmy sobie co obydwoje kochają, czego im brakuje, co cenią sobie najbardziej i za czym tęsknią.

Wiersze pani Janiny to subtelne, dopieszczone w każdym calu małe arcydzieła, zaś poezja pana Marka jawi się przed słuchaczami jako swego rodzaju kartki z pamiętnika, nieco przyziemne i „chropowate”. O ich poezji należy śmiało powiedzieć, iż jest niejednoznaczna i nieokreślona.

Z pewnością, nie można zarzucić spotkaniu braku dynamiki – czytanie wierszy przeplatało się z krótkimi anegdotami, z rozmowami ze słuchaczami, ze wzajemnymi pytaniami.

Wspaniałym dodatkiem okazały się „przerywniki muzyczne” – gościł u nas ze swą gitarą Artur Lachowicz, czytelnik zaprzyjaźniony z biblioteką, który już wcześniej ubarwiał podobne spotkania śpiewem i grą na instrumencie.

Artur przedstawił nam kilka własnych utworów, które uświetniły to przeurocze spotkanie.

O muzyce mówi się, iż łagodzi obyczaje, zaś poezja…? Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować zdanie, które wypowiedział na zakończenie jeden ze słuchaczy: „żeby to poezja była orężem w wojnach, nie rakiety…”
Ewa Omilian

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5