Jacek Pałkiewicz spotkał się z czytelnikami w Olecku

2018-07-30 09:48:37(ost. akt: 2018-07-30 10:22:49)

Autor zdjęcia: Zbigniew Malinowski

Dziennikarz, eksplorator, odkrywca źródła Amazonki, twórca survivalu w Europie i autor ponad 30 książek był gościem "Lata z książką" w Olecku.
Spotkanie z Jackiem Pałkiewiczem cieszyło się dużym zainteresowaniem. Dziennikarz, pisarz i eksplorator z pasją opowiadał o swoich podróżach. Chętnie odpowiadał na pytania czytelników (jeden z nich na spotkanie przyjechał specjalnie aż z odległego Cieszyna ) i rozdawał autografy. Następnego dnia (29.07) poprowadził warsztaty survivalowe.

Dodajmy, że gośćmi "Lata z książką" w Olecku byli także: Marcin Wolski, Agnieszka Lis, Dariusz Lipiński, Piotr Goćk, Piotr Kordynasz, Beata Lewandowska-Kaftan, Krystyna Mazurówna, Robert Kornacki, Lidia Liszewska i
Joanna Jurgała -Jureczka.


Poniżej zamieszczamy nasz wywiad z Jackiem Pałkiewiczem, który 20 lipca opublikowaliśmy w Głosie Olecka.

Podobno pochodzi Pan z Ełku?
— Tak, chodziłem tam do szkoły. Tam właśnie zaczęła się moja kariera, zagłębiałem się we wszystkie książki przygodowe i podróżowałem palcem po atlasie. Kiedy miałem 6 lat, goście często pytali: “Mały, kim chcesz być, jak dorośniesz?”. Odpowiadałem przekonywująco: ”Będę podróżnikiem!”. I tak zostało. Uważam się za człowieka nad wyraz uprzywilejowanego. W podarku od niebios dostałem możliwość rzutem na taśmę dotknąć świata, którego dzisiaj już nie ma.

Mieszka Pan we Włoszech, a przejazdem w Polsce. Znalazł Pan czas na ambasadorowanie Mazurom w światowej kampanii 7 Nowych Cudów Natury.
— W tej roli wykonałem w 2011 r. gigantyczną robotę, zdobyłem poparcie Prezydenta RP, Episkopatu, a nawet względy Benedykta XVI, który przesłał posłanie i apostolskie błogosławieństwo. Mam satysfakcje, bo w globalnej konfrontacji Kraina Wielkich Jezior znalazła się w drugiej siódemce unikatowych klejnotów światowej przyrody. Prześcignęła Malediwy, Galapagos czy Wielki Kanion Kolorado.

Aleksander Gudzowaty powiedział kiedyś: „Gdyby Jacek urodził się w czasach Kolumba, to Ameryka Łacińska mówiłaby po polsku”. Przez 40 lat kierował Pan ambitnymi wyprawami w poszukiwaniu ginących cywilizacji, niezwykłych zjawisk i ludzi. Które przedsięwzięcia utkwiły najbardziej w pamięci?
— Każde z nich zostawiło pozytywny ślad, ale cenię sobie najbardziej samotny rejs przez Atlantyk szalupą ratunkową w roli dobrowolnego rozbitka, wyprawę na reniferach do bieguna zimna w Jakucji, na przełaj przez wyspę Borneo, ziemię Dajaków - „łowców głów”, czy spotkanie z Janomami na Górnym Orinoko, gdzie Indianie po raz pierwszy widzieli białego człowieka. Miło wspominam wyprawę śladem polskich badaczy Syberii, w Pietropawłowsku Kamczackim dostałem zgodę na zawieszenie tablicy pamiątkowej Benedykta Dybowskiego.

Czym różni się podróż wczorajsza od dzisiejszej?
— Rozbieżność jest kolosalna, a granica niezrównana. Przede wszystkim kamień milowy wniósł w nasze życie postęp technologiczny. Komputer wstrząsnął naszym życiem, a internet dokonał nieprawdopodobnej rewolucji pozwalając robić rzeczy, które kiedyś były absolutnie nie do pomyślenia. Dawny charakter wojażowania ginie na naszych oczach. Ludzkość została włączona w wielkie procesy przemian prowadzących do gwałtownego ujednolicenia świata, do bezlitosnej uniformizacji kulturowej i cywilizacyjnej. W nowym, kosmopolitycznym stylu życia, zanikają obyczaje, rola religii i rodzima kultura. Dominują wszędobylska Coca-cola i hamburgery w McDonald’s.

Skąd pańska miłość do pustyni?
— Majestat bezlitosnego martwego pustkowia może przerażać, ale jednocześnie intryguje i stymuluje naszą wyobraźnię. Pustynię można znienawidzić i przeklinać, jednak głęboki ślad przez nią pozostawiony nie daje człowiekowi spokoju i zawsze będzie inspirować niespokojnych duchem ludzi. Poznałem najstarszą pustynię świata Namib, najbardziej jałową - Atacamę, legendarną Taklamakan — której nazwa wywołuje trwogę, gdyż znaczy mniej więcej „jeśli wejdziesz, nie wyjdziesz”, straszliwą Rub al-Chali bądź Gobi, jedną z najstraszniejszych, gdzie temperatura latem rośnie do 50°C, a zimą spada do –40°C, o której Mikołaj Przewalski pisał: „Pokonanie jej w pełni lata jest porównywalne do przejścia przez płomienie piekła”. Ten niepokojący pustynny bezmiar to prawdziwa szkoła przetrwania, wymagająca niezwykłego hartu ducha. Bez nich człowiek nie odczułby potem prawdziwej rozkoszy deszczu, czy boskiego smaku życiodajnej wody. Nie przyszłoby mu do głowy, co to znaczy być po prostu w niebie.

Panie Jacku, czy istnieje sposób na bezpieczne wakacje?
— Ci, którzy nie wyjeżdżają samodzielnie, bo brak im odwagi, albo nie znają języka, powinni wybrać dobre biuro podróży. Przede wszystkim zaufane. Potem, najważniejsze mieć zawsze oczy szeroko otwarte.

Co czuje się po odkryciu źródła Amazonki?
— Nobilitacją były liczne wykłady uniwersyteckie, prelekcje w krajowych Towarzystwach Geograficznych i spotkania w prestiżowych ośrodkach kulturalnych na świecie. W 2011 r. władze peruwiańskie ustanowiły obelisk z tablicą pamiątkową u źródła największej rzeki świata, które moja wyprawa ustaliła w 1996 r.

Mówi się, że był Pan wszędzie tam, gdzie chciał być. Przecierał szlaki na Borneo i Nowej Gwinei, poznał najdalsze kresy Syberii. Co Pana tak cały czas ciągnie za Ural?
— Zauralski region zawsze pobudzał moją wyobraźnię londonowskim duchem przygody, swoim niepokojącym urokiem i nieskończonością. Materiał na całą epopeję stanowią sybiracy. Jestem pełen podziwu dla fanatycznych patriotów tej dalekiej ziemi, zdolnych do najskrajniejszych wyrzeczeń i pokonywania niewyobrażalnych trudności. Wspaniali ludzie, prości w obejściu, niezwykle uczynni, uczciwi i solidarni. A także obdarzeni inwencją kolonizatorzy, żyjący na trochę zwolnionych obrotach, ale za to bez stresu. Nie sposób ich nie polubić. Wśród nich rzesza dumnych z polskich korzeni ludzi, dla których nadwiślański rodowód stanowi często nie lada nobilitacje.

Pańska szkoła przetrwania we Włoszech cieszyła się dużą popularnością. Szkolił Pan elitarne jednostki antyterrorystyczne, a jak to było z rosyjskimi kosmonautami?
Zaczęło się od awaryjnego lądowania zimą w głębokiej tajdze, gdzie kosmonauci ryzykowali życiem. Wtedy ktoś pomyślał, aby przygotować ludzi lecących w kosmos. Zaproponowano mi współpracę w 48 godzinnych kursach, które miały odbywać się w tajdze, na morzu, w strefie polarnej i na pustyni.

Ostatnio zamienił Pan dżunglę na elegancki hotel. W Olecku będzie promować swoją ostatnią książkę „Dubaj. Prawdziwe oblicze”. Tak o przesiąkniętym mitami i stereotypami emiracie nie pisał jeszcze nikt.
— Tak, obalam mit o ikonie ekscesów i ostentacyjnego zbytku. Uciekam od świata czaru i zrywam jego złotą maskę, ujawniając drugie oblicze sztucznego raju. Oblicze, o którym głośno się nie mówi i nie pisze. Za tę książkę zostałem tam skazany zaocznie na 6 lat więzienia.

Na bliższe poznanie Jacka Pałkiewicza zapraszamy na stronę www.palkiewicz.com
ZM

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tak kodziarze byli obecni na spotkaniu z Marc #2549311 | 37.47.*.* 4 sie 2018 09:27

    ale odwagi i erudycji im zabrakło, aby je zakłócić. Samo spotkanie to po prostu majstersztyk. Mimo potężnego upału pod namiotem, erudycja i błyskotliwość tego znanego od wielu lat głównie z radiowej Trójki satyryka, poraziło dosłownie słuchaczy. Autor promował swoją najnowszą książkę pt. Ostatnie konklawe. Mam nadzieję, że za rok ponownie do Olecka ponownie zawitają autorzy wydawnictwa Zysk i spółka...

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. rejent #2545901 | 83.9.*.* 30 lip 2018 15:17

    spotkanie z Wolskim, to było coś. nawet Olga była podjarana, taka była pokusa.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. Podjarany #2545772 | 195.136.*.* 30 lip 2018 10:53

    Bohaterka drugiego planu , pani w tygrysiej kiecce , CUDO

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5