Podróżnik z Judzik płynie rzeką Grijalva w Kanionie Sumidero w Meksyku

2018-08-16 13:19:20(ost. akt: 2018-08-16 13:26:13)

Autor zdjęcia: Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski zwiedza swój kolejny - już 111 kraj. W tym roku celem jego dwumiesięcznej wyprawy jest Meksyk. Towarzyszy mu Anna Kielar – nauczycielka z Częstochowy. Niemal codziennie przesyła nam relację z podróży. Cz. VIII

10 LIPCA, TUXTLA GUTIERREZ
W Tuxtla Gutierrez jest niesamowity upał i wilgotność 80%. Zobaczymy. I ciekawe jak będzie wyglądać nasz nocny przejazd autobusem. 15 minut przed odjazdem każdego autobusu wpuszcza się do nich pasażerów. Najpierw trzeba swoje odczekać w poczekalni. Po oddaniu bagażu do luku i otrzymaniu potwierdzenia jego oddania (pasek papieru z numerem, tak jak w Polsce) weszliśmy do autobusu firmy OCC z tablicą informacyjną „San Cristobal 22:30” – miejsce docelowe. I znów przed wejściem pobieżna kontrola bagażu podręcznego i obmacywanie. Mnie na szczęście nikt nie dotykał, ale Anię tak, niska pani z ogromną gumową pałką i pistoletem. Kiedy wszyscy pasażerowie zajęli swoje miejsca wszedł jakiś pan i wszystkich sfilmował kamerą wideo. Po prostu przeszedł się z nią wzdłuż autobusu i kierował ja raz na lewo, raz na prawo. Po 10 minutach jazdy zaczęło się! Puszczanie filmów z bardzo głośno nastawionym dźwiękiem! Tylko mordobicie! Musiałem użyć tego wyrazu, bo wściekłem się niesamowicie. Żeby chociaż filmy o miłości czy przygodowe, ale gdzie tam. Do uszu włożyłem zatyczki, na nic, nie pomogły, taki był ryk. Był to mój chyba najgorszy przejazd w życiu, ponieważ autobus po prostu jechał slalomem, z góry, pod górę i powtórka. Co prawda siedzenia wygodne, ale rzucało i podrzucało w nich niesamowicie. Ja, jako chudy człowiek miotany byłem na fotelu okropnie, osoby grubsze jakoś się w nim utrzymywały. Przed północą autobus zatrzymał się gdzieś na poboczu i stał pół godziny. Kierowca rozmawiał z kimś przez telefon. Bez komentarza!

Po drodze zatrzymywaliśmy się na kilku dworcach. Do Tuxtla Gutierrez dojechaliśmy punktualnie, czyli o godz. 8.50. Od przystanku ADO do hotelu Diverxo szliśmy z plecakami pół godziny. Zawsze rysuję plan jak dojść z dworca autobusowego, więc z odnalezieniem hotelu nie ma problemu. Tym razem strzał w dziesiątkę! Hotel świetny! Pokój jak trzeba, i przestronny, i łóżka oddzielne, i wygląd jak należy. Planowaliśmy tutaj 2 noclegi, ale od razu przy zameldowaniu przedłużyliśmy pobyt jeszcze o jedną noc. Za trzy doby ze śniadaniem wyszło ogółem 2025 peso/389 zł, czyli na osobę 194,50 zł (64 zł za noc). Sztuka w tym, żeby znaleźć dobry hotel ze śniadaniem w cenie hostelu. Nie zawsze się to udaje. Uradowani i po szybkim prysznicu poszliśmy do centrum (od hotelu 2 km). Niby wszystko w porządku, ale dało się odczuć jakąś taką surowość, nieprzystępność ludzi, pomimo że ani oni, ani my do nich nic nie mieliśmy. Nie ma tutaj białych turystów, nie widzieliśmy. Jeden taki miejscowy szedł za nami pół godziny /na zdjęciu Meksyk 14, Tuxtla Gutierrez (48)/. Nie wiem, jakie miał intencje, ale próbowaliśmy go zgubić (podchodziliśmy bliżej policjantów i ochroniarzy) i się udało. Z drugiej strony to przecież on jest u siebie i się nie da zgubić niestety. Upał 35°C, wilgotność na szczęście 50%. To duża zmiana. Do tej pory, w miejscach, w których byliśmy temperatura nie przekraczała 25 stopni, a noce były chłodne. Gdyby w pokoju nie było klimatyzacji, nie wytrzymalibyśmy niestety. Miasto leży na wysokości 522 m n.p.m., stąd taka temperatura.

Tuxtla Gutierrez to stolica stanu Chiapas i największe jego miasto, liczy ponad 500 tysięcy mieszkańców. Jest część nowoczesna (wygląda ładnie) i tzw. Stare Miasto. W zasadzie mało tutaj do zwiedzania. Na głównym placu znajduje się pomnik generała Joaquina Miguela Gutierreza Canalesa (1796-1838), byłego gubernatora Chiapas i bojownika o prawa Indian. Pięknie wygląda Catedral de San Marcos z XVI w. O każdej pełnej godzinie na dzwonnicy pokazują się figurki 12 apostołów, a ich ruchom akompaniuje 48 dzwonów. Na jednym z budynków duży bilbord z rysunkiem odciśniętej ręki i napisem: „Basta de violencia contra las mujeres!” (Stop przemocy wobec kobiet!). Stan Chiapas położony jest w południowej części Meksyku, na wschodzie graniczy z Gwatemalą, a na południu dochodzi do Oceanu Spokojnego. Postanowiliśmy, że nie będziemy jeździć do takich miast jak np. Acapulco, ani smażyć się na plażach obu oceanów, które są tutaj na wyciągnięcie ręki. To nie nasze klimaty. Zjedliśmy bardzo smaczny makaron spaghetti w jakimś super sosie!

11 LIPCA, KANION SUMIDERO
Celem naszej dzisiejszej wyprawy był Park Narodowy Kanion Sumidero i miasto Chiapa de Corzo. Do kanionu można wybrać się na pieszą wędrówkę, ale na taka jest za gorąco i zajmuje dużo czasu. My postanowiliśmy trochę inaczej, zrobiliśmy tak, żeby być na jego dole i na górze. Najpierw z Tuxtla Gutierrez pojechaliśmy busem do Cahuare (południowe wejście do kanionu), a stamtąd łodzią motorową „lancha” na rewelacyjny rejs rzeką Grijalva między skalnymi ścianami porośniętymi bujną i różnorodną roślinnością. Niektóre ze ścian mają ponad 1 km wysokości. Dopłynęliśmy do tamy Chicoasen, zbiornika retencyjnego (261 m wysokości). Cena za rejs łodzią wynosi 250 peso/48 zł. Obowiązkowo trzeba nałożyć kapoki. Rzeka Grijalva bierze początek w górach Sierra Madre. Jej długość wynosi 640 km. Nazwa pochodzi od nazwiska hiszpańskiego konkwistadora, Juana de Grijalvy, który odkrył ją w 1518 r. Dalej Rio Grijalva płynie przez stan Tabasco i wpada do Zatoki Meksykańskiej. Kanion to efekt uskoku tektonicznego z plejstocenu (ok. 30 mln lat temu). Obecnie, od 1980 r. park narodowy o powierzchni 22 tys. ha, położony kilka kilometrów od Tuxtli. Krajobrazy urozmaicone, niesamowite, malownicze, zachwycające. Byłem pod wrażeniem wodospadu El Arbol de Navidad. To okazałe wapienne formacje pokryte wodorostami. Widziałem czaple, kormorany, pelikany, krokodyle i małpy. Żyją tam też m.in. jaguarundi (puma), oceloty, czubacze zmienne (ptaki), sępy, żółwie rzeczne. Można podziwiać nietypową roślinność, pieczary i jaskinie. Kanion ma także i swoją czarną historię. W czasie najazdu hiszpańskich konkwistadorów rzucały się do niego setki kobiet i dzieci z indiańskiego plemienia Chiapa, aby nie popaść w niewolę. Mężczyźni, broniąc swojej ziemi stawiali opór zbrojny, jednak w rezultacie prawie wszyscy z nich zostali zabici.

Po rejsie łodzią pojechaliśmy busem na szczyt kanionu – widoki jeszcze piękniejsze. Po pobycie nad kanionem nabyłem maksimum pozytywnych emocji. A jeszcze więcej niż maksimum, jeżeli się da się tak określić – po wizycie w Chiapa de Corzo, pięknym, urokliwym i przyjaznym mieście, oddalonym od Tuxtli o 20 km. Liczy ono 87 tys. mieszkańców. Miasto zostało założone przez Hiszpanów w 1528 r. Wspaniałym zabytkiem jest Fuente Colonial – fontanna z XVI w. (odrestaurowana), z cegły, w stylu mudejar. Byliśmy też w Casa Museo Angel Albino (wstęp bezpłatny) – dawnej rezydencji reformatora Angela Albino Corzo (1816-1875). Nad głównym placem góruje świątynia Templo de Santo Domingo de Guzman. Od kilkuset lat mężczyźni i chłopcy z tego miasta przez tydzień przebierają się za kobiety i w korowodzie przechodzą przez miasto, od kościoła do kościoła. Wtedy w kościołach usuwa się ławki, żeby zrobić miejsce na tańce, dzikie tańce. Taką fiestę można zobaczyć w styczniu. Na jednym ze straganów kupiłem miejscowy, tradycyjny, czarny drewniany krzyż pomalowany w kwiatki (50 peso/9,70 zł). W Tuxtla są supermarkety m.in. Walmart, blisko naszego hotelu. Stan Chiapas jest największym meksykańskim producentem kawy. W sklepach jest dużo zielonej kawy.
Andrzej Malinowski, cdn.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5