Stocznia Jachtowa Delphia ma swoje pięć minut

2019-04-01 10:00:00(ost. akt: 2019-04-01 00:47:05)   Artykuł sponsorowany

Autor zdjęcia: Zbigniew Malinowski

Delphia ma teraz swoje pięć minut, bo jest oczkiem w głowie całej grupy Beneteau. Zakładowi potrzeba "dopalacza", który przyspieszy tempo jego rozwoju — mówi Piotr Jasionowski, prezes Ostróda Yacht oraz Stoczni Jachtowej Delphia w Olecku, która od niedawna wchodzi w skład francuskiej grupy Beneteau.
— Dlaczego doszło do powstania nowej spółki kapitałowej – Stocznia Jachtowa Delphia?
— Spotkały się wspólne oczekiwania dwóch stron. Delphia Yachts od dłuższego czasu poszukiwała strategicznego inwestora, który pozwoliłby zapewnić szybsze perspektywy rozwoju, większą stabilność finansową i jednocześnie środki finansowe na dalszy rozwój przedsiębiorstwa. Szukała silnego partnera, z którym łatwiej byłoby rozwijać gamę produktową Delphii i same przedsiębiorstwo. Z kolei zakład Ostróda Yacht, w który prawie 20 lat temu zainwestowała francuska grupa kapitałowa Beneteau, doszedł do rozmiarów z wielu względów maksymalnych, ale w dalszym ciągu miał potrzeby dotyczące mocy produkcyjnych. Z przyczyn technicznych i technologicznych nie byliśmy w stanie rozwijać zakładu ostródzkiego w jakiejś innej lokalizacji. Naturalnym rozwiązaniem było znalezienie partnera, z którym moglibyśmy nasze dodatkowe zamówienia ulokować, więc zaczęliśmy szukać.

— Jak przebiegały te poszukiwania i dlaczego wybór padł na olecką stocznię jachtową?
— Pomogła moja znajomość rynku. Poza tym od wielu lat znałem się z właścicielami Delphii – panami Piotrem i Wojciechem Kot. To skłoniło mnie do tego, żeby zapytać ich czy są zainteresowani współpracą. Okazało się, że Delphia szuka drogi przyspieszenia tempa rozwoju i partnera do tego, a my z kolei mamy zapewniony rynek zbytu i również szukamy partnera, który pomógłby nam w naszym rozwoju. Po prostu mieliśmy wspólny interes i to był początek pewnych dyskusji i negocjacji. Rozmawialiśmy o naszych planach i w końcu okazało się, że one są zbieżne, co ostatecznie doprowadziło do powstania nowej spółki kapitałowej – Stocznia Jachtowa Delphia.

— Jak rozkłada się udział procentowy w spółce obu firm, Ostródy oraz Delphii i jak ważne jest zawiązanie nowej spółki dla Beneteau?
— Delphia jest firmą dużą, ale stricte prywatną, prowadzoną w formule spółki jawnej. Ostróda jest natomiast częścią dużego koncernu francuskiego, spółki akcyjnej Beneteau Group, notowanej na giełdzie i w związku z tym musieliśmy również zmienić formułę prawną przedsiębiorstwa. Z jednej strony była to inwestycja kapitałowa, a z drugiej przekształcenie struktury własnościowej - ze spółki jawnej utworzyliśmy spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością i ustaliliśmy drogą negocjacji handlowych, że zawiązana spółka będzie w strukturze kapitałowej 80 do 20, czyli 20 procent kapitału i wartości firmy w dalszym ciągu należy do panów Piotra i Wojciecha Kot, a 80 procent do grupy Beneteau, która działa poprzez stocznię jachtową Ostróda Yacht, i która stanowi stuprocentową własność Francuzów. W spółkach kapitałowych oczywiście decyduje kapitał udziałowy, natomiast bardzo duży wpływ na funkcjonowanie firmy ma rada nadzorcza, która może nie tyle podejmuje kluczowe decyzje, ale nadzoruje pracę zarządu. W pięcioosobowej radzie dwa miejsca mają Piotr Kot oraz Wojciech Kot, do którego należy też funkcja przewodniczącego rady nadzorczej. Zarówno panowie Kot, jak i partnerzy francuscy uznali, że doświadczenie pana Wojciecha, jego znajomość branży, wiedza techniczna z zakresu budownictwa jachtowego i biznesowa, a także znajomość realiów lokalnego środowiska, są bardzo cenne i nie powinniśmy z tego zrezygnować. Jego osoba jest też gwarantem zachowania pewnej ciągłości i ducha tej firmy. Chcieliśmy, żeby nowe przedsiębiorstwo było kontynuacją, a nie rozpoczynaniem czegoś zupełnie nowego.

Obrazek w tresci

— Jak będzie wyglądała dalsza strategia rozwoju oleckiej stoczni?
— Strategia musi się oczywiście zmienić. Musimy reagować na to co się dzieje na rynku, na zmiany upodobań klientów, a także parametrów technicznych wyrobów, które są oczekiwane, również na tempo tych zmian, które mocno przyspieszyło. To powoduje, że trzeba przede wszystkim bardzo duże kwoty pieniędzy inwestować w unowocześnienie gamy produktowej. To też powoduje, że trzeba pozycjonować się na rynku, a nie jesteśmy w stanie ogarnąć całej gamy jednostek pływających, które mamy na rynku - od kajaka do praktycznie transatlantyka. Trudno silić się na to, żeby próbować być we wszystkich tych segmentach, więc trzeba patrzeć, które w danym momencie są najbardziej atrakcyjne i próbować tam swoje miejsce znaleźć. Dlatego ta strategia i tak by ewoluowała, bez względu na to jaka jest struktura własnościowa firmy. Część decyzji produktowych, które podejmujemy w tej chwili, jest wynikiem restrukturyzacji, a część po prostu reakcją na zmieniający się rynek. Na pewno chcemy dalej utrzymać markę Delphia, a nawet ją rozpropagować zwiększając poziom obrotów tej marki poprzez desygnowanie dystrybucji modeli jej łodzi do sieci sprzedaży francuskiej. Oczywiście musimy to robić w rozważny sposób, żeby nie kreować wewnętrznej konkurencji. Jednym z powodów decyzji o inwestycji kapitałowej w olecką stocznię było to, że widzimy duży potencjał, jeżeli chodzi o produkcję własną pod nazwą Delphia. Będziemy się starali znaleźć najlepszy profil na Delphię i zamierzamy firmę rozbudowywać, żeby dalej się rozwijała. Myślę, że to jest dobra wiadomość dla społeczności lokalnej, bo musi to skutkować wzrostem zatrudnienia. Zakładowi potrzeba "dopalacza", który przyspieszy tempo jego rozwoju, bo konkurencja też nie śpi i rośnie w siłę. Zapewnienie odpowiedniej dynamiki rozwoju jest możliwe tylko wtedy, kiedy możemy szybko powiększyć rynek zbytu, moce produkcyjne i poprawić parametry funkcjonowania firmy, czyli wydajność i jakość pracy. Do tego konieczne są następne inwestycje. Olecko niestety nie jest atrakcyjnie położone, ale ogromną wartością Delphii jest przede wszystkim infrastruktura techniczna, wyszkolona kadra inżynieryjno-techniczna, grupa doświadczonych i mocno zintegrowanych z firmą pracowników. To spowodowało, że podjęliśmy decyzję, żeby tutaj zainwestować.

— Jakie korzyści z nowo utworzonej spółki będą mieli obecni i nowi pracownicy Stoczni Jachtowej Delphia?
— Na pewno naszym pracownikom towarzyszy mieszanka różnych emocji, z jednej strony nadzieja na poprawę warunków płacowych, ale też z drugiej strony pewna obawa. Zapewniam, że każdy kto nam zaufa i zdecyduje się związać swoją przyszłość z Delphią nie będzie żałował. Mam nadzieję, że zarówno ja, jak i nasi obecni pracownicy będziemy w stanie przekonać nowe osoby, które będą chciały podjąć pracę, żeby to zrobiły z nami. Chcemy też uporządkować w Delphii kwestie płacowe. Pracujemy nad nowym systemem płacowym, który powinien być bardziej atrakcyjny, konkurencyjny w stosunku do tego, co jest oferowane na tutejszym rynku. Zachęcam mieszkańców Olecka do współpracy. W ciągu następnych kilku miesięcy będziemy mieli coraz więcej ofert pracy. Biorąc za przykład stocznię w Ostródzie, grupa Beneteau dba o pracowników. Stara się mocno, aby ich warunki pracy były przede wszystkim bezpieczne i bardziej komfortowe. Wiele inwestuje w środki techniczne, żeby zautomatyzować procesy, które maksymalnie ograniczają najtrudniejszą pracę fizyczną. Pewne procesy już rozpoczęliśmy, ale oczywiście nie zrobimy tego w ciągu kilku tygodni ze względu na procedury administracyjne. Pierwsze inwestycje, które korzystnie wpłyną na warunki pracy i na środowisko w Olecku, rozpoczniemy latem. Chcemy, aby ta firma się zmieniała, rozwijała i ewoluowała, ale nie chcemy rewolucji.

— Czy Delphia, tak jak w latach poprzednich, będzie wspierała lokalną społeczność m.in. poprzez sponsoring imprez kulturalnych i sportowych?
— Jest naszą tradycją, że staramy się uczestniczyć w życiu lokalnej społeczności i być jej częścią. Zdajemy sobie sprawę, że lokując tutaj działalność przemysłową korzystamy z zasobów tego regionu, tej społeczności – z jej potencjału ludzkiego, infrastruktury oraz środowiska. Dlatego czujemy się wręcz w obowiązku, żeby w jakiś sposób wesprzeć działania kulturalne, sportowe i charytatywne. Bardzo jesteśmy zainteresowani współpracą ze szkołami zawodowymi w zakresie kształcenia młodzieży w różnego rodzaju zawodach, bo potrzebujemy m.in.: elektryków, stolarzy, formierzy tworzyw sztucznych, monterów, elektromonterów, mechatroników, spawaczy, kierowców, ślusarzy i w tym zakresie również możemy służyć wsparciem dla szkół. Jesteśmy gotowi do współpracy z władzami miejskimi, pozostałymi samorządami oraz placówkami kulturalnymi i sportowymi. Każdy ciekawy projekt, fajny pomysł, który do nas dotrze, będzie rozważony.

Obrazek w tresci

— Delphia przywiązywała zawsze dużą wagę do kwestii związanych z ochroną środowiska. Czy to podejście zostanie podtrzymane?
— Ochrona środowiska jest dla nas jednym z priorytetów. Jeszcze w tym roku rozpoczniemy wdrażanie nowej, unikatowej technologii, która jest patentem grupy Benateau, obniżającej emisję dwutlenku węgla i węglowodorów. Wprowadzimy zamkniętą technologię formowania tworzyw sztucznych bez dostępu powietrza. Będziemy przechodzić na bardziej nowoczesne, bardziej zaawansowane i bardziej ekologiczne materiały, co spowoduje redukcję emisji wewnątrz hal i do środowiska. Pierwszą rzeczą, którą już zrobiliśmy, był audyt ochrony środowiska, który nie wypadł źle, bo wszystkie przepisy są spełnione, natomiast mamy pomysły i chęć, żeby to jeszcze poprawiać i dać sobie większy komfort w kwestiach środowiskowych.

— Przed rokiem Delphia uruchomiła własne Centrum Badawczo-Rozwojowe. Czy będzie ono kontynuowało swoją działalność?

— CBR było jednym z atutów i argumentów, które przekonały nas do tego, żeby tu zainwestować. Największy deficyt, nie tylko w Polsce, firmy mają właśnie w jednostkach badawczo-rozwojowych, czyli w kadrze inżynieryjno-technicznej, która pracuje nie nad codziennością, tylko nad przyszłością każdego przedsiębiorstwa. Dlatego działy badawczo-rozwojowe są bardzo istotne. Dobrze funkcjonują we Francji i w Ostródzie, ale olecki CBR automatycznie został włączony w programy badawczo-rozwojowe całej grupy Beneteau i już aktywnie uczestniczy we wspólnych procesach badawczych.

— Delphia w pewnym sensie jest najmłodszym dzieckiem grupy Beneteau, więc zapewne jest traktowana w sposób szczególny.
— Delphia ma teraz swoje pięć minut, bo jest oczkiem w głowie całej grupy Beneteau. Bardzo staramy się, żeby tutaj niczego nie zabrakło, chcemy rozpoznać potrzeby i staramy się przygotować plany, a przede wszystkim podnieść efektywność. Generalnie priorytety rozłożone są w ten sposób: bezpieczeństwo, jakość i efektywność. Najpierw zajęliśmy się kwestiami ochrony środowiska, bezpieczeństwem i higieną pracy, zabezpieczeniem pracowników i warunkami pracy. W drugiej kolejności poprawą jakości, którą nawet jeśli uznamy za właściwą, to zawsze można jeszcze coś poprawić, bo wtedy klienci nas docenią i będziemy więcej sprzedawać. Zajmujemy się także szeroko rozumianą efektywnością - finansową i ekonomiczną, ale również dotyczącą tempa rozwoju i wdrażania nowej produkcji. Już rozpoczęliśmy kilka projektów dotyczących poprawy kwestii informatycznych i organizacji procesów produkcji. W tym Francuzi są naprawdę dobrzy i tu możemy Delphii pomóc, żeby był to zakład jeszcze bardziej efektywny.

— Jak Pan ocenia aktualną kondycję polskiej branży jachtowej?
— Cała branża jachtowa, nie tylko w Polsce, ale i w Europie, przeżywa okres bardzo dobrej prosperity. Pełnię również funkcję wiceprezesa Europejskiej Federacji Budownictwa Jachtowego - organizacji powołanej do reprezentowania branży głównie przed agendami europejskimi. Mamy biuro w Brukseli, monitorujemy sytuację w całej branży. Z tej perspektywy mogę zapewnić, że Polska na tle innych krajów wygląda naprawdę dobrze. Cała branża jest obecnie w okresie wzrostu. Aż jesteśmy tym zdumieni, bo ten okres trwa dosyć długo, bo przez ostatnie 7 lat. Szacujemy, że cała polska branża jachtowa zatrudnia około 20 tys. pracowników i prawdopodobnie generuje obroty na poziomie miliarda euro rocznie. Trudno prognozować na 10 lat, ale perspektywy na najbliższe trzy – cztery lata są dobre.

— Proszę nieco bliżej przedstawić swoją osobę naszym czytelnikom.
— Urodziłem się w Ostródzie. Praktycznie całe swoje życie zawodowe przepracowałam w stoczni jachtowej Ostróda Yacht. Zacząłem w 1992 roku, czyli pracuję w tej branży 27 lat. Funkcję prezesa zarządu w stoczni w Ostródzie pełnię już prawie 21 lat, z których 18 lat w strukturze grupy Beneteau. Z wykształcenia jestem inżynierem budowy okrętów. Skończyłem Politechnikę w Gdańsku w 1992 roku. Najpierw byłem jednak żeglarzem, postanowiłem budować łódki, a jak zacząłem budować, to niestety przestałem żeglować, ale z racji obowiązków zawodowych mam okazję być na wodzie, choćby przy wodowaniu nowej jednostki, w jej próbach i testach. Niestety, od ładnych paru lat nie udało mi się wypłynąć w jakiś daleki, kilkutygodniowy rejs, bo na to rzeczywiście brakuje mi czasu, ale tak już jest, że szewc bez butów chodzi. W tej chwili pełnię również funkcję prezesa stoczni w Olecku, więc jestem odpowiedzialny za dwa zakłady. W Olecku spotkałem grupę świetnych ludzi, którym zależy na tej firmie, co jest bardzo pozytywne, i firmę zawsze traktowali jako część swojego życia. Chciałbym, żeby tej cechy nie utracili.
Zbigniew Malinowski

Obrazek w tresci



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5