Podróżnik spotkał się na rondzie z gorylami

2019-07-17 09:54:19(ost. akt: 2019-07-17 10:10:02)

Autor zdjęcia: Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski, nauczyciel z Judzik kontynuuje swoją kolejną podróż. Tym razem jest w Rwandzie. To już 113 kraj, który zwiedza. Przesyła nam swoją kolejną relację z wyprawy do tego kraju w środkowowschodniej Afryce. Cz. 10

9.07.2019 r., Kigali
Pomieszkujemy w Kigali, a konkretnie w dzielnicy Gikondo.
Grupa tych anglikanów jest bardzo hałaśliwa. Pojechaliśmy dzisiaj do centrum miasta. Na środek transportu wybraliśmy motocykle. Po uzgodnieniu ceny za przejazd (800 RWF- 3,40 zł, motocykliści chcieli po 1000 franków) kaski na głowę i w drogę. Z powrotem wracaliśmy pieszo. Motocykliści w Kigali nazywani są „owadami”, bo jest ich mnóstwo i są wszędzie. Centrum to tylko kilka wieżowców, z których większość stanowią hotele. I czysto, czysto, bardzo czysto!

Szedł za nami chyba chory i biedny człowiek – pokazywał jakieś zaświadczenia i prosił o pieniądze. Z reguły nie daję pieniędzy na ulicy. Tym razem też nie dałem.

Zainteresowało mnie m.in. rondo z gorylami. Rwanda słynie z ich występowania. Jednak żeby je zobaczyć na żywo w parku narodowym trzeba zapłacić 1800 dolarów od osoby – istna paranoja! Nie w moim stylu wydawanie tylu pieniędzy na jeden rzut okiem. Oferta dla bogatych ludzi.

Rok 1902. Przez wulkaniczny masyw gór Virunga przedzierał się Robert von Beringe – kapitan niemieckiej armii. Celem jego ekspedycji była penetracja terenów dzisiejszej Rwandy przydzielonych Niemcom podczas konferencji berlińskiej w 1885 r. 17 października dostrzegł w dżungli poruszające się sylwetki tajemniczych zwierząt i od razu do nich strzelił. Zabił dwie duże małpy. Odciął im głowy i dłonie. Trofea dostarczył do Muzeum Zoologicznego w Berlinie. Okazało się, że kapitan odkrył nieznany do tej pory podgatunek górskiego goryla, nazwanego później na jego cześć gorilla beringei. Dzisiaj jego populacja wynosi tylko 700 osobników. Goryle te zawdzięczają swą sławę amerykańskiej badaczce Dian Fossey, która spędziła 20 lat w górach Virunga walcząc o przetrwanie tych unikalnych małp. W 1985 r. Fossey została znaleziona martwa w swoim górskim domu w prowincji Ruhengeri. Najprawdopodobniej zamordowali ją kłusownicy, z którymi zaciekle walczyła. Przed śmiercią zdążyła opublikować książkę „Goryle we mgle”, na podstawie której nakręcono film.

Goryl jest współcześnie największą małpą naczelną, zaliczany do człowiekowatych. Prowadzi raczej naziemny tryb życia. Żywi się roślinami i zamieszkuje lasy tropikalne w Afryce. Goryle dzielone są na dwa gatunki (zachodni i wschodni) i cztery podgatunki. Dorosły samiec osiąga przeciętnie 175 cm wzrostu i waży do 200 kg. Jest w stanie podnieść ciężar o masie 980 kilogramów. Goryle żyją 30-40 lat. Mają indywidualne odciski palca i grupę krwi B.

Dzisiaj zamówiliśmy kolację – nie robimy tego często. W kuchni dyżur miał ten sam pan, u którego trzy dni po przyjeździe zamawialiśmy kolację na godzinę siódmą, a pan zrozumiał, że kolacja dla siedmiu osób i tyle przygotował. On i my zrobiliśmy wielkie oczy ze zdumienia. Na szczęście policzył tylko za nas dwoje. Znowu mięso kozie wchodziło między zęby i było niesamowicie twarde.

10.07.2019 r., Kigali
Dzisiaj miał być wyjazd do Parku Narodowego Akagera, przesunięty został na piątek. Uzależnieni jesteśmy trochę od księdza Zdzisława.

Upał, prawie 30°C; w nocy temperatura spada do 16.

Byliśmy w kilku sklepach w Gikondo. Do centrum Kigali nie jeździliśmy. Przyzwyczailiśmy się już do cen. Marne te sklepy. Zakupy pakowane są do papierowych toreb, które produkuje się z makulatury. Rwanda doskonale poradziła sobie z torebkami foliowymi, chociaż napoje i woda sprzedawane są w większości w plastikowych butelkach. Szczerze mówiąc, nie widać tego plastiku. Europa powinna brać przykład z tego małego afrykańskiego państwa – w kwestii walki z opakowaniami plastikowymi i ze śmieciami. Jestem pod ogromnym wrażeniem czystości jaka tu jest.

Wczoraj kupiliśmy piwo Primus, żeby spróbować jak smakuje. Pani w sklepie policzyła to piwo z kaucją za butelkę. Ania była tak przedsiębiorcza i ekologiczna, że dzisiaj zwróciła do sklepu tę butelkę i otrzymała zwrot 500 franków (2,15 zł). Smak lekko kwaśny.

Kilogram małych żółtych bananów kosztuje 800 RWF (3,40 zł). I te banany od razu się je. Z kolei zielone banany dodaje się do przygotowywania różnych potraw i zastępują one ziemniaki.
Komary gryzą.

Jutro jedziemy do Masaki, do Karoliny i Martyny. Będziemy próbowali się tam dostać motocyklami. To 23 km od Gikondo.
cdn.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5