Wataha psów zagryzła dwie małe kozy

2007-05-09 00:00:00

Szarpały swe ofiary na wszystkie strony, gryzły w nogi i gardła, a jednej kozie rozerwały wymię - tak o ataku sfory psów na stado jej kóz opowiada Izabella Redlarska z miejscowości Czukty. Od tego zdarzenia minęło dwanaście dni, a kobieta wciąż czeka na wyjaśnienie sprawy. Z tym zaś zwleka policja.

Po ataku kilkunastu psów dwie kozy ze stada pani Izabelli zdechły, trzy są ciężko ranne, a sześć uciekło i do tej pory nie wróciło. Izabella Redlarska całe zdarzenie widziała na własne oczy. Zawiadomiła policję. Funkcjonariusze nie znaleźli we wsi żadnego psa, biorącego udział w tym ataku, po czym odjechali z zapewnieniem, że przekażą sprawę dzielnicowemu. Miał on odwiedzić poszkodowaną. Do wczoraj jednak tego nie zrobił.

Następnego dnia po zdarzeniu pani Izabella znowu zadzwoniła na policję.

- Bałam się, że koza ma wściekliznę, bo zdychając spuchła, piana jej wyszła z pyska i próbowała gryźć - opowiada pani Izabella. - Nie mogłam powiadomić weterynarza. Myślałam, że policja mi pomoże, ale się pomyliłam. Dyżurny dwukrotnie nie chciał nawet ze mną rozmawiać. Komendant Klauza sam przyznał, że oficer dyżurny był nieuprzejmy i zabrakło mu wrażliwości.

Jednak...

- Wielkiego błędu nie zrobił, bo poinformował kobietę, że może osobiście powiadomić weterynarza w Kowalach Oleckich - twierdzi mł.insp. Rafał Klauza.

Izabella Redlarska ma nadzieję na wyjaśnienie sprawy i na to, że do takich ataków więcej nie dojdzie.

Iwona Wiszniewska-Ropel
olecko@gazetaolsztynska.pl
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5